poniedziałek, 30 września 2013

#024 - Urodziny Anne

- Anne, wszystko dobrze? - Nagisa podeszła do mnie z zatroskanym wzrokiem. W końcu byłyśmy przyjaciółkami.
- Tak, tak. - uśmiechnęłam się, starając się nie jęczeć z bólu. Chwilę później podeszła do mnie Alice, pomagając wstać.
- Na pewno chcesz by ten koncert się odbył? - zapytała mnie blondynka. - Przecież tego samego dnia są twoje urodziny!
- Przecież najlepszą imprezą na urodziny jest koncert! - zaśmiałam się, zadowolona że pamiętają tą datę.
- Dziewczyny, wracać na ćwiczenia! - krzyknęła do nas trenerka.
- Już idziemy, Mei! - odpowiedziałam, po czym pokuśtykałam w stronę reszty. - Dam radę... 
- Pamiętajcie że jutro koncert! - przypomniała nam Mei pod koniec treningu. - Mam już ustaloną kolejność piosenek.

Zebraliśmy się wokół niej, chcąc usłyszeć które z około 200 ostatnio ćwiczonych piosenek wybrała. Miałam zacząć z jedną z wolniejszych piosenek, pewnie zauważyła, że boli mnie kostka. Po Hello/How Are You miała do mnie dołączyć Alice, w tym samym stroju miałam przelecieć przez kolejne dwie piosenki, do momentu przerwy, po której miałam być już przebrana do Cantarelli. Jak zwykle, trenerce udało się dobrać jeden strój do trzech piosenek, po których miałam znikać ze sceny ponownie się przebrać. Nie miałam mało czasu, wręcz przeciwnie: całą piosenkę Lii, po której znów nadejdzie moja kolej na śpiew. Następnie Alex miała zaśpiewać w czasie kiedy ja się przebiorę na ostatnią już piosenkę, którą zaśpiewamy prawie wszyscy. Uśmiechnęłam się i krzyknęłam "Dalej, ćwiczmy!" po czym już staliśmy na parkiecie. W pewnym momencie upadłam, z wielkim bólem nogi. "Nie mogłam przecież skręcić kostki!" - pomyślałam. Ręką przetarłam oczy, z których leciało kilka przezroczystych kropelek. Na szczęście nikt ich nie zauważył, dzięki czemu próba mogła zostać wznowiona...

+-+-+-+-+-+-+

Pisnęłam kiedy Mei dotknęła mojej kostki. Widownia już odliczała minuty a ja nie dawałam rady założyć butów. "Nie wystąpisz w tym stanie!" - krzyknęła Alice, mimo że słyszała głośnie "7, 6, 5...". Odliczanie doszło do czterech, kiedy Mei podeszła do ekipy, która widząc stan Anne zebrała się, zostawiając sprzęty bez opieki. Zauważyłam tylko Nagisę biegnącą na scenę.

- 3!
- 2!
- 1!
- Uuuuuuuuuu...!
- Just be friends, All we gotta do, Just be friends - z głośników było słychać melodię, tak dobrze znaną przez wszystkich, która nie została wybrana na koncert. Niektórzy na widowni patrzyli w swoje broszury, nie widząc nigdzie utworu śpiewanego przez Nagisę, ale zaraz wszyscy zaczęli dobrze się bawić, zapominając o planie koncertu.
- Nagisa?! Co ty wyprawiasz?! - Trenerka miała biec na scenę, ale złapałam ją za spódnicę i uśmiechnęłam się.

Rozmasowałam trochę kostkę a Alice przyniosła mi ciepłą wodę, w której ją potrzymałam. Pomyślałam, że może pomoże. Kiedyś była już taka sprawa, ale wolałam o tym zapomnieć, bo wtedy się nie udało. Po chwili Kyle wyszedł na scenę, a jego siostra w kulisach włączyła swój mikrofon, dotykając przy okazji innego przycisku, dzięki czemu wiedziałam już co będą śpiewać: to była chyba jedyna piosenka w której używała tej opcji. Niestety, gdy Alex wyszła śpiewać Abstract Nonsense, stopa dalej mnie bolała, przez co traciłam już wszystkie nadzieje.  Alex, kończąca właśnie piosenkę spojrzała na mnie, wchodząc za kulisy. Popatrzyłam na nią niepewnie, po czym, mimo lekkiego, lecz ustającego już bólu, pobiegłam w stronę pewnej wieżyczki, znajdującej się po środku parku gdzie dawaliśmy koncert. W tym czasie światła ze sceny zgasły, a widownia zaczęła się niepokoić.


- Wiecie może gdzie Anne? 
- Przecież to jej urodziny!
- Czy coś jej się stało?

Nie musieli się martwić, bo dosłownie kilka sekund później rozległ się dźwięk pianina.

- Hello~! - zaczęłam śpiewać, a wszyscy odwrócili się w stronę w którą padały światła.

Stałam na małej, kiedyś białej wieżyczce, stanowiącą główną atrakcję turystyczną tego parku, a jednocześnie główne miejsce zabaw dzieci. Gdy byłam młodsza...Euh, gdy tamta Anne była młodsza, często się tu bawiła. Ale pierwszy raz byłam na jej szczycie. Na szczęście bezprzewodowy mikrofon działał nawet na takiej odległości, co bardzo ułatwiało sprawę. Cienka, biała sukienka powiewała na ciepłym, ostatnim, wakacyjnym wietrze. Śpiewając, wzrokiem szukałam mojego brata. To miedzy innymi przez to prawie spadłam, ale w ostatnim momencie złapałam równowagę, udając że to część układu.Zauważyłam Mei, stojącą na środku nieoświetlonej sceny. Patrzyła na mnie z uśmiechem. Chwilę później wróciła za kulisy, wypychając stamtąd gotową do następnej piosenki Alice. Uśmiechnęłam się wesoło do widowni. Szybko zeszłam po schodach z wieży, co nie było łatwe, ponieważ ja miałam buty na obcasach no i wieża nie była w najlepszym stanie.

- Ohayo minna~! - przywitałam się gdy zgasili światła. Zaczęłam biec za drzewami w stronę sceny. - Dobrze się bawicie? - zapytałam, triumfalnie wchodząc na ciemną scenę. Głośny chórek odpowiedział mi, tak jak oczekiwałam, wielkie "Taaaak!". Światła nagle się zapaliły, na mnie. Alice odsunęła się momentalnie, podczas gdy ja zdążyłam szybko wyciągnąć palec w stronę widzów. - I oby tak dalej~! 

Po tych słowach zaczęło się "Promise". Po kilku dość prostych ruchach blondynka zaczęła śpiewać. Miałam się uśmiechnąć, ale przypomniałam sobie, że układ piosenki nie koniecznie teraz na to pozwala, więc tylko wykonywałam dalsze kroki, śpiewając pięknie dobrane słowa. Niedługo po końcu, światła ponownie zgasły, pozwalając Nagisie na szybkie wejście na scenę. Uśmiechnięta przybiła piątkę ze schodzącą przyjaciółką, po czym kolejna piosenka się zaczęła. Teraz wszystko szło zgodnie z planem, na szczęście. Musiałam jednak pamiętać, że po kilku kolejnych piosenkach będę musiała dość szybko się przebrać. Do Ai Kotoba doszła Alice, Alex i Lia. Wysunęłam się trochę do przodu, dzięki czemu tworzyłyśmy piramidkę, jeśli ktoś patrzył by z lotu ptaka. Ból kostki zbytnio nie przeszkadzał w tej piosence, bo miałam trochę inny układ niż reszta grupki do tej piosenki. Dzięki temu mogłam trochę odpocząć. Jak na razie, koncert trwał krótko, więc mój głos ani trochę nie wysiadał, ani trochę się nie zmęczył. W końcu byłam robotem przeznaczonym do śpiewu...Pfu, już nie jestem robotem! Przecież "zjednoczyłam się" z Anne...Prawda? Zeszłam ze sceny, na której została tylko Alex, która szybkim ruchem, gdy na chwilę zgasły światła, ściągnęła białą sukienkę pod którą przygotowany miała strój do COIN. Rzuciła mi ją, i zanim zaczęła śpiewać szepnęła w moim kierunku ciche "Szybko!". Rzuciłam sie do przebieralni, po drodze łapiąc strój z rąk Mei. Włożyłam najpierw jedno z najtrudniejszych; piękną lecz trochę gryzącą w plecy bordową sukienkę, po czym szybko przeczesałam włosy które podczas wkładania sukienki zdążyły się trochę "zdeformować". Włożyłam w nie różę koloru sukienki i złotą koronę która cudem nie spadała gdy tańczyłam i śpiewałam. Przyszedł czas na najtrudniejsze, albo raczej najdłuższe: stopy odziałam w ciemne buty na obcasikach, po czym starałam się zawiązać wstążki. Westchnęłam. Mimo, ze robiłam to już tyle razy, dalej potrzebowałam czyjejś pomocy. "Pomóc?" usłyszałam. Męski głos dobiegał zza zasłony przebieralni. Od razu rozpoznałam ten ton.

- N...Nie trzeba! - krzyknęłam do Will'a, obok którego przeleciałam niczym błyskawica, potykając się o rozwiązane wstążki. Zatrzymałam się obok trenerki, która pomogła mi, i to w samą porę, ponieważ gdy tylko podała mi mikrofon usłyszałam głos Alex.
- Wchodź, czekają na ciebie! - pogoniła mnie, a mi ni trzeba było powtarzać dwa razy: natychmiast wleciałam na scenę.
- Seeeeekai de, ichiban ohime-sama. Sou iu atsukai, kokoroeeeeeteeeee...Yo ne? - przy ostatnim specyficznie się uśmiechnęłam, po czym usłyszałam krzyki fanów. Widocznie dobrze się bawili!

W pewnym momencie zobaczyłam jak Will na mnie patrzy. Trochę się zarumieniłam, na szczęście w pasującym momencie piosenki. Pewnie widownia będzie ciekawa, jak mogę rumienić się na zawołanie, eh...Ale dlaczego się zarumieniłam? Dopiero w tej chwili zdałam sobie sprawę z tego, że to dziwne...Przecież on był tylko głupim...Nie, zaraz, a może to przez prawdziwą Anne? Przecież wtedy mówił...Że Anne...Znaczy ze ja...Znaczy....Och, muszę się skupić na piosence, skup się Anne bo pomylisz kroki! Przełknęłam ślinę gdy zaczęłam tańczyć do Cantarelli. William wszedł na scenę z poważną miną. Muszę przyznać że do twarzy mu w tym stroju...Zaraz, czekaj, o czym ty myślisz?! Opanuj się, Aaaanne! Na szczęście, cudem ani nie pomyliłam kroków, ani nie spadła mi korona, choć było dość blisko, ani but mi się nie rozwiązał, chociaż był w trakcie, tylko nagle magicznie przestał. Westchnęłam, gdy piosenka dobiegła końca. Usłyszałam krzyki fanów gdy tylko zgasły na moment światła. Uśmiechnęłam się lekko a cała nasza dość duża grupa ustawiła się w kole, tak jak to kiedyś bywało w przedszkolu, podczas niektórych zabaw. Trenerka uśmiechnęła się, podając każdemu odpowiedni, jak to czasem nazywałam gdy byłam młodsza, patyk na mikrofon. Była pora na jedną z moich ulubionych piosenek. Dziesięcioosobowa grupka, składająca się z Mei, Nagisy, Alice, Kyle'a, Will'a, Phil'a, Alex, Lii, Teto i mnie, zaczęła śpiewać gdy pojawiło się jasnoniebieskie światło oświetlające tylko i wyłącznie środek kółka, przez co trudno było rozpoznać tych, którzy stali tyłem do widowni. "Watashi no koi wo, higeki no Julietto ni shinaide..." ta piosenka przypominała mi wiele rzeczy. Była przepiękna, z pewnością moja ulubiona. Pod koniec żałowałam, że nie zaśpiewałam lepiej, ale pewnie braciszek powiedziałby w tym momencie, że lepiej nie mogłam. Uśmiechnęłam się lekko, zostawiając Lię samą na scenie. Kisaragi Attention też była piękną piosenką, ale w zupełnie innym stylu. Ale nie była pora o tym myśleć, bo nie miałam dużo czasu na przebranie się w mundurek. Nie był to mundurek szkoły Raimon'a, ale może nawet był ładniejszy? Zapinałam guziki od białej koszuli, założyłam czarny krawat, później założyłam na to czarny sweter, który przykrywał mniejszą część czerwonej, wpadającej trochę w róż spódniczki. Do tego tylko czarne lakierki. Uśmiechnięta poszłam w stronę sceny, zapominając o zmienieniu wstążek. Przypomniałam sobie o tym dopiero kiedy ostatni raz przed wejściem sprawdzałam czy jestem przygotowana...We włosach dalej miałam różę, a korona leżała na środku kulis. Zaśmiałam się cicho, co wyraźnie nie spodobało się trenerce która popędziła mnie. Niedługo potem weszłam na scenę, z utworem Rolling Girl, a potem zaśpiewałam jeszcze Kocchi Muite Baby po czym znów leciałam do przebieralni. Byłoby to monotonne, gdyby nie te wszystkie różne stroje, piosenki, ruchy, oklaski widzów. Usmiechnieta przebrałam się do ostatniej piosenki, która miała zakończyć tą noc. Nankai Renai właśnie się skończyło, gdy większa część naszego zespołu weszła na scenę by zaśpiewać Bad∞End∞Night...Niby była to ostatnia piosenka, ale zanim wszyscy się rozeszli, usłyszałam jeszcze rozpoczynane przez Nagisę "Sto Lat".

- Sto Lat! -  Alice kontynuowała.
- Niech żyje... - to Alex.
- żyje nam! - Lia.
- Jeszcze raz... - Mei.
- jeszcze raz... - Kyle.
- niech żyje... - Phil.
- żyje nam... - Will uśmiechnął się.
- Niech żyje nam! - to już zostało zaśpiewane przez wszystkich.
- A kto? - Alice z Nagisą bardzo ładnie ze sobą brzmiały.
- Anne! - entuzjastyczna odpowiedź widowni bardzo mnie wzruszyła. Popłakałam się na środku sceny, próbując wydukać jakiekolwiek "Dziękuję"...

+-+-+-+-+-+-+

Wstałam rano. Logiczne. To już nie były wakacje. Wprawdzie po ostatnim koncercie wypłakałam się za wsze czasy, ale nie mogłam się wyspać. Mimo to na moją twarz wpełzł uśmiech i łapiąc tosta popędziłąm do szkoły. Jak dawno nie byłam w takim miejscu!

+-+-+-+-+-+-+

- Nath, czemu Anne wyglądała na tak zadowoloną? - Nastia nie mogła powstrzymać się od tego pytania, bo gdy tylko wyszła zapukać do drzwi chłopaka, drzwi prawie ją spłaszczyły.
- Jej pierwszy dzień szkoły od bardzo dawna. - wyjaśnił chłopak wzruszając ramionami. - A Raimon na pewno jej się spodoba.

+-+-+-+-+-+-+
- Pora zająć się sprawą Akinoriego... - stwierdził Axel, siedzący na kanapie w salonie Anastasii. Nathan, siedzący po przeciwnej stronie przytaknął.
- Ale skoro już o tym mówimy, to...Sprawa z Anne jest mniejwięcej taka sama, więc może na niej to wypróbujemy...? - zaproponował zatroskany niebieskowłosy, patrząc na zegar. - Musi mieć teraz ćwiczenia. 
- Na początek musimy pogadać z...jak mu tam było...
- Will'em? - dokończyła niepewnie Nastia która właśnie wróciła ze zmywania naczyń.
+-+-+-+-+-+-+

- Skąd miałeś to zdjęcie? - zapytał wprost Axel, siedzący na przeciw Will'a, który wyglądał jakby nic nie rozumiał.
- Jakie zdjęcie? - zapytał spokojnie.
- Te które mi wtedy pokazałeś przed blokiem, nie wymigasz się bo przecież cię widziałem! - Nath nie mógł najwyraźniej nic nie powiedzieć w tym temacie.
- Nic Ci nie pokazywałem. - stwierdził.
- Czekaj Nath...A jeśli... - szepną cicho Axel. - Will, ile masz lat...? 
- 16, cóż za pytanie! - powiedział zdziwiony.
- Tak myślałem...A na ile wyglądał tamten chłopak, Nath? 
- Dziewiętnaście. - odpowiedział, już nie przekonany do swojej opinii o Will'u.
- Nie...Czyli to na prawdę sprawka Will'a?! - powiedział Will.
- Przyznajesz się? - zdziwiła się Nastia.
- Nie! Mój starszy brat ma również na imię Will!
- Co ich rodzice mieli w głowach jak wymyślali imiona dla dzieci?! - szepnął lekko poirytowany Nathan.
- To prawda, pocałowałem wtedy Anne, ale na tym się skończyło...Will jest synkiem tatusia, dostaje zawsze jakieś nowe kamery i aparaty do testowania. Tylko on mógł to zrobić...Czyli to miał na myśli mówiąc, że pomoże mi ją zdobyć... - mruknął...

Kochani! Wyjątkowo szybko (jak dla mnie) i wolno (jak dla was!) ! Dłuższy niż zwykle (bo wzięło mnie znów na vocaloidy...). Chyba założę bloga o życiu vocaloidów, ostatnio bym same koncerty na tym blogu robiła xDD Nie ważne. Urodziny Anne były i problem z Willem się rozwiązał. Heh, a wy dalej nie wiecie jak to załatwią z Norim (ja też nie wiem, lol xp)

Kocham was, wiecie? Chciałabym szybko zobaczyć rozdziały u Runnusi (36 bardzo mi się spodobał) i Keiszo-Liny~!
Dodatkowo nie pogardziłabym rozdziałami od reszty (Keshi, Fanki Inazumy której nie wolno zamykać bloga, Celii Oro, Hum...Kto tam jeszcze był...Laury, yyyy... A, i jeszcze KOTKA! c:)

Dobra, mniejsza...Do niektórych piosenek wymienionych w rozdziale mam ulubione układy (znalezione na yt xD) do których w następnym rozdziale pewnie wyślę linki c:

Pamietajcie że was kocham, buziaczki i dedyk dla hum-hum...DLA WSZYSTKICH FANÓW NATH'A :o xDDD 

 -  Momoru-nii*, kiedy gracie kolejny mecz?
 - Cris**, już niedługo strefa football'u no i kontynuacja FFI, więc twoi czytelnicy wreszcie się tego doczekają, jeśli o to chodzi!

* Mój braciszek Mark c:
** Cris => Cristal => Kryształowa => Ja <3

wtorek, 24 września 2013

#023 - Ostatnie dni wakacji

Wielkimi krokami zbliżała się jesień, wakacje dobiegały końca. Mark turlał się na łóżku, machał rękami i nogami w każdą stronę.

- Co?! Yyyy... - jakby zdziwiony, podskoczył przez sen, uderzając głową o ścianę. Obudził się, szybko otwierając i przecierając oczy. - Nelly...

+-+-+-+-+-+-+

- Nel, tata Cię woła! - krzyknęła wysoka, różowowłosa dziewczyna, ubrana w niebieską koszulkę na ramiączkach.
- Już idę! - krzyknęła Nelly ze swojego pokoju, a wychodząc z niego prawie wpadła na tą drugą.
- Nel, kiedy przedstawisz mnie swoim przyjaciołom? Proooszę! 
- Nie ma takiej potrzeby...
- Wiesz co? Własnej siostrze zabraniać?
- Uch, niech Ci będzie, ale teraz już mnie przepuść, podobno ojciec mnie wołał, prawda?
- Tak, tak. Ale jeszcze jedno! Mogę przyjść z niiim?
- To znaczy z kim?
- No wiesz, z... -  nie zdążyła dokończyć, bowiem Nelly pobiegła w stronę schodów.
- Tak! - krzyknęła jeszcze do niej. - Kup lody! - dodała.

+-+-+-+-+-+-+

- Gdzie ona się podziewa? - Kevin był wyraźnie zdenerwowany spóźnieniem "właścicielki" drużyny.
- Mark, zadzwonisz do niej? Ja zapomniałam telefonu! - powiedziałą Sylvia, widząc że inne menadżerki są zbyt zajęte by zadzwonić.
- Ja...? - spytał nieobecnym wzrokiem. - Hm...
- Przepraszam za spóźnienie! - krzyknęła brązowowłosa dziewczyna w jasnej, prawie białej sukience.
- Nelly! Nareszcie! - Celia odwróciła się w stronę koleżanki. - A...Kto to jest? - zapytała wskazując trochę wyższą dziewczynę o różowym kucyku, i stojącego obok chłopaka o czerwonych włosach.
- Yo. - podniósł rękę w geście przywitania. Nathan, Axel i Nastia odskoczyli.
- Hirasawa Akinori?! - krzyknęli jednocześnie. Chłopak uśmiechnął się szyderczo.
- Och, Aki, nie mówiłeś mi że ich znaaasz! Dlaczego? Wiesz, ze możesz mi mówić o takich rzeczach! - odezwała się nieznajoma dziewczyna. Nelly tylko wywróciła oczami
- Iris! - Anastasia podbiegła do różowowłosej. - To ty? Ja jestem Anastasia, pamiętasz?
- Iris?! - krzyknęli wszyscy z drużyny. - Znasz tą dziewczynę?!
- Poznałyśmy się jak byłyśmy w podstawówce, ja byłam w pierwszej, a ona w drugiej. - uśmiechnęła się Nastia.
- Teraz pamiętam, to naprawdę ty? Wydoroślałaś, i to jak! 
- Ale nie wiedziałam, że znasz Nelly! 
- Nelly to moja siostra. - uśmiechnęła się Iris. - Tylko przez dłuższy czas się nie widziałyśmy, bo jako mała dziewczynka byłam wysłana do Anglii. Ale teraz chodzę do liceum Raimona, jestem w klasie Akiego!
- Nelly ma siostrę? I w dodatku w liceum Raimona?! - dziwili się wszyscy.
- Nelly, jesteś podła! Nawet im o mnie nie opowiadałaś! 
- Jest zupełnie inna z charakteru niż Nelly. - szepnął Jack do Todd'a.
- Z wyglądu też... - odszepnął Todd. Nelly odchrząknęła.

Nathan złapał Nastię za rękę i pociągną ją w stronę najbliższego sklepu.

- Zaraz wrócimy! Musimy coś kupić na urodziny Anne! - krzyknął, biegnąc w stronę wejścia do...apteki.
- Co jest? - zapytała Anastasia, gdy już byli w sklepie. - I czemu wmieszałeś w to Anne? Teraz będą chcieli jej urządzić przyjęcie albo coś, a później dowiedzą się że kłamałeś, bo Anne nie będzie wiedziała o co chodzi!
- Nie, nie, z Anne to prawda, ma urodziny w ostatni dzień wakacji...
- Co? Myślałam że w marcu!
- To skomplikowane... W marcu została stworzona...A urodziny mojej prawdziwej siostry zawsze były pod koniec letnich wakacji...
- Urodziny czy nie, który normalny brat kupuje prezent w aptece?
- Też chciałbym wiedzieć. - W progu stał Axel. - Chodźcie lepiej do parku, jak nic nie kupujecie, reszta poszła do Marka. 
- Więc czemu ty nie poszedłeś? - zdziwił się Nath.
- Chciałem z wami porozmawiać...

+-+-+-+-+-+-+

Usiedli na ławce wiśnią, która niestety już dawno przekwitła.

- Nast, jak poznałaś tą Iris? - zapytał Nathan, który właśnie się zorientował że na prawdę mało wie o swojej dziewczynie.
- Chcesz wiedzieć? To opowiem! To było jeszcze kiedy chodziłam do podstawówki, właśnie zaczynałam pierwszą klasę...

"Mała dziewczynka o rozpuszczonych włosach do ramion, z jednym warkoczykiem po prawej stronie głowy, biegła po chodniku prowadzącym na szczyt dość wysokiej góry, na której mieściła się dość duża szkoła. Budynek był kremowy, w niektórych miejscach udekorowany ciemnym drewnem, z zewnątrz wyglądał przepięknie. To tam dziewczynka miała rozpocząć swoją edukację, w szkole podstawowej imienia...Dziewczynka nie mogła zapamiętać tak długiej, trudnej nazwy, więc nie istotne jest wymieniać ją w historii. w pewnym momencie przewróciła się na twardy asfalt, pokryty nie amortyzującą wypadku, cienką warstwą płatków wiśni, rosnących dookoła. Złapała się za bolące kolano i jęknęła cicho. Mijało ją wiele uczniów, starszych, młodszych, ale nikt jej nie zauważał. Większość gadała nie zwracając większej uwagi na otoczenie. "Samotnicy" również prawie ją podeptali. Dziewczynka próbowała wstać, ale ból jej na to nie pozwalał. Już traciła nadzieję na rozpoczęcie nauki w tym roku, gdy nagle usłyszała wesoły, lecz zatroskany głos.

- Ej, ty! Coś Ci się stało? Pomóc Ci? Jak się nazywasz? Jesteś w pierwszej? Pospieszmy się, bo nie zdążymy na rozpoczęcie!

Wesoła dziewczyna z różowym, długim kucykiem w mundurku z wyszytym herbem szkoły, schyliła się i złapała poszkodowaną za jasną dłoń. Pomogła jej wstać. Szły wolno, w tempie odpowiednim do sytuacji.

- Spóźnisz się... - szepnęła pierwszoklasistka.
- Hę? I co z tego? Najważniejsze jest by pomagać innym, tak mi mówiła babcia! Tak poza tym, jestem Iris, klasa druga. A ty?
- J-J-J-Jestem...A...Anastasia. - Szepnęła cicho, zbyt cicho by można było ją usłyszeć. 
- Hm? A-co? Nie gryzę. - wyszczerzyła się Iris, pokazując białe zęby. 
- Anastasia. - zaczerwieniła się Nastia, odwracając wzrok na ziemię, pokrytą różową kołdrą płatków.
- Jak ładnie! - krzyknęła Iris, uśmiechając się wesoło. Powoli dochodziły do szkoły..."

- Już wtedy kochałam piłkę nożną. - zaśmiała się z wesołym wzrokiem.
- Na prawdę? - uśmiechnął się wesoło Nathan.
- Mhm! - uśmiechnięta patrzyła na niebieskowłosego. Axel odchrząknął dość głośno, przypominając o swojej obecności.
- Ah, tak! Axel, o czym chciałeś z nami pogadać? - Nastia automatycznie odsunęła się od Nathana, i popatrzyła na białowłosego.
- Chodzi o Hirasawę? - spytał Nathan.
- Mhm... - Axel spojrzał na Anastasię, która zacisnęła dłoń na przedramieniu Nath'a. Odwróciła również wzrok, wpatrując się aktualnie w szarą kostkę brukową. Zagryzła wargi.
- Myślisz że poluje również na Iris? -  zapytał Nathan, obejmując swoją dziewczynę.
- W pewnym sensie sama się o to prosi... - mruknął Axel. - Bardziej chodziło mi o to, co zrobić by odczepił się od Any. 
- Nie mam pojęcia. - stwierdził Nathan po krótkim czasie rozmyślania nad planem. Jednocześnie przyciągnął Nastię do siebie, tak, że jej głowa opadła na jego ramię.
- A możego jakoś od niej odciąć? - zaproponował Axel.
- Ale jak? On jest zdolny nawet przez dziurkę od klucza przejść! - nie tyle oburzył, co dość specjalnie zmartwił się pomocnik.
- No...Pomyślę z Judem nad czymś innym...
- Arigato... - szepnęła, bardzo cicho Anastasia.
- Nie ma za co. - uśmiechnęli się oboje.

Kochaniiii! Wiem, że się naczekaliście, na ten prze(nie)wspaniały rozdział! tak (nie)długi i taki (nie)piękny!

Kocham was, wiecie?

Dla Liny, jako gratulacje za zdanie na prawkoo~

Co do bonusów, nie wiem ile jeszcze części zrobię, o ile w ogóle będzie ich więcej, ale na razie mnie o nie nie pytajcie :x Nie mam w ogóle weny na bloga, zebrałam ją dziś przypadkowo, patrząc na "anime girls" obrazki w googlach xD Wtedy pierwszy z obrazków jakie sobie otworzyłam w osobnych kartach tak zainspirował mnie do nowej postaci (Iris!), że musiałam napisać c: Dopiero teraz się kapnęłam że wygląda prawie identycznie jak Nastia, ale nie ważne. Ach, i... Nastia jak była w podstawówce! no i Inspirujący obrazek!

Kocham was!

P.S. Runnuś kochana, pisz, pisz, pisz!
P.S. 2. Lin-senpai i Kei-senpai wy również! Ostatnio prawie zaczełam skakać po całym domu z radości xp

Całuskii~


wtorek, 10 września 2013

#022 - Nakrecmy Film!

Chłopak czekał przy fontannie w pewnym parku. Popatrzył na zegarek, spóźniała się. To nie było w jej stylu.

- Przepraszam, długo musiałeś czekać? - zapytała zdyszana, wychodząc zza drzewa.
- Nie, dopiero co przyszedłem. - zaśmiał się, drapiąc ręką po tyle głowy, jakby zakłopotany. - Idziemy? 
- M-Mhm... - Nelly zaczerwieniła się, gdy Mark do niej podszedł i złapał ją za rękę, patrząc w niebo...

+-+-+-+-+-+-+

Jako pierwszy obudził się Mark. Wyrwany z ciekawego, pięknego, a zarazem dziwnego snu, spojrzał nieobecnym wzrokiem po pokoju. Dopiero po krótkiej chwili wrócił do siebie. Widząc, że dziewczyny nie ma w łóżku, wybiegł co sił w nogach na podwórko. W stroju bramkarza stał, wypatrując Nelly. "O boże, a jak coś się jej stało?!" - myślał. Niedługo potem zauważył ją, siedzącą  z dala od brzegu. Podbiegł do niej. Miał nadzieje, że nie ma żadnych halucynacji. Albo, że nie był to kolejny dziwny sen. Spojrzał na swoją rękę. Nie miał na niej zegarka, a to wystarczało by stwierdzić, że to nie sen. Chociaż...W snach w których bronił bramki też nie miał zegarka, a to też były sny. Uszczypnął się, tak na wszelki wypadek. Jęknął cicho, po czym podszedł bliżej zapatrzonej w horyzont menadżerki.

- N-Nelly... - zaczął Mark.
- Gomen. - przerwała mu. Wyglądała, jakby powstrzymywała się przed płaczem, ale czy tak było? - Przysporzyłam wam tylko kłopotów i zmartwień... - zagryzła mocno zęby. - Gomennasai, Mark. 
- Nelly? - spojrzał na nią zdziwiony. - O czym ty mówisz? T-To ja powinienem przepraszać, mogłem Cię zostawić... - zaczął ją uspokajać, nie wiedząc co robić. Siadł obok niej i popatrzył jej w oczy. Chciał coś powiedzieć, ale po chwili zrezygnował, odwracając wzrok. - P-Przejdziesz się? - spytał, lekko zarumieniony. Wstał i po chwili namysłu wyciągnął rękę w jej stronę.
- Po co? - spytała Nelly, nie wiadomo, czy chodziło jej o rękę Marka, czy o spacer.
- Bo tak będzie zabawniej! - zaśmiał się z wielkim uśmiechem. Złapał jej dłoń i pociągnął ją do siebie, wyszczerzając się.
- C-Czekaj, Mark! - krzyknęła, ledwo nadążając.

Ale nic nie mogła poradzić, dopóki słowa do niego nie docierały. Przez wszystkie treningi i mecze był zmuszony, a raczej nauczony, inaczej mówiąc przyzwyczajony biegać szybko. Brązowowłosa nie nadążała więc, nawet jeśli biegła najszybciej jak mogła. Nagle, Mark się zatrzymał, tuż przed okazałą fontanną po środku miasta. Nelly straciła równowagę i, gdyby nie kapitan Raimona, który złapał ją w pasie i obrócił się plecami do fontanny, spadła by do wody, tak jak właśnie w tym samym momencie Evans. Zaśmiał się cicho i podrapał się po mokrej głowie. Z jego teraz oklapniętych włosów woda z fontanny spływała strumieniami, a centralnie na środek głowy dalej pryskała.

- Wychodź, przeziębisz się! - krzyknęła, podając mu rękę. Ten zaśmiał się i wyszedł, bez jej pomocy.
- Dzięki. - powiedział. Siadł na murku, ale Nelly natychmiast zainterweniowała.
- Nie siadaj, wracamy!
- Spokojnie, Nelly, wyschnę na słońcu! - uspokajał ją Mark.
- Na jakim słońcu? Ledwo dziesiąta jest, słońce prawie nie świeci, a ty chcesz tu siedzieć żeby wyschnąć? Wracajmy! - zdenerwowała i jednocześnie przeraziła się, że Markowi mogłoby się coś stać. Chociaż przeziębienie nie było takie znowu straszne...

Złapała go za nadgarstek i pociągnęła, by wstał. Nie dałaby rady, gdyby tamten nie zrozumiał o co chodzi. Mark wstał i w milczeniu ruszyli w stronę plaży.

+-+-+-+-+-+-+

- Chłopaki! Nakręćmy film! - krzyknął Hurley, wbiegając na plażę.
- Film? Co Ci odbiło, Hurley? - zapytał zdziwiony Todd.
- Świetny pomysł! - iskierki zabłysły w oczach kapitana.
- Ale na jaki temat? - zapytał Nathan.

I tak zaczęły się rozważania. Padły tematy jak "sportowe", "romans", "komedia"...Ale czy ich codzienne życie nie było właśnie takie? Stworzą pamiętnik! I tak powstał pomysł. Stwierdzili, że kręcić będą aż do końca gimnazjum, by na swoje odejście zostawić coś po sobie... Kamerę obsługiwał Willy, a jeśli coś ważnego lub ciekawego działo się bez niego, mieli to odtworzyć potem, przed kamerą. Występować zaś mieli wszyscy...

Bardzo, ale to bardzo krótki rozdział z powodu braku weny. Kocham was, ale teraz gimnazjum i te sprawy, mało czasu i brak weny to już w ogóle... Przepraszam więc :c Przez tydzień się chyba zastanawiałam co jeszcze dodać aż w końcu nic nie dodałam i jest jakie jest.

Starunno, Keiszuś&Linuś, czekam na kolejne rozdziały! (U Keshi muszę jeszcze się podciągnąć, bo na końcu pierwszego opowiadania jestem >.>" A na inne blogi muszę dopiero wejść, na razie nie byłam w stanie, przepraszam.)
Szkielet Smoka Zaczarowane Szablony