Jego łóżko było po prawej stronie parapetu, Axel spał po lewej. Pokój był mały, bo ledwo kończyły się łóżka nad którymi wisiały obrazy a już zaczynała się ściana z drzwiami, dokładnie na przeciw szyby, a po obu stronach wyjścia były półki. Mark siadł na parapecie, o mało nie rozlewając wody ze swojej szklanki na komputer napastnika swojej drużyny. Wtedy wpadł na pomysł. Otworzył klapę laptopa i zaczął poszukiwania adresu Jude'a. Uśmiechnął się sam do siebie i w ostatniej chwili powstrzymał się przed okrzykiem radości gdy po godzinie czy może dwóch znalazł dokładny i numer telefonu do aktualnego miejsca pobytu kolegi. Spisał dane na kartkę którą miał pod ręką, w tej chwili nie ważne było, że to bilet na łódź płynącą w drogę powrotną.Axel wstał i spojrzał na Marka, śpiącego w poprzek łóżka. Pokręcił głową z lekkim uśmiechem i przykrył go swoją kołdrą, w końcu sam już nie będzie spał. Siadł na swoim łóżku i włączył laptopa. Musiał zmrużyć oczy gdy zapalił się ekran. Zdziwiony przeczytał na głos tytuły nagłówków włączonych stron.
- Wielki piłkarz, kapitan Królewskich, taktyk Raimona i reprezentacji Japonii wyjechał! ; Kwiaciarnia Pani Muffin...Że jak?
No tak. Nasz zmęczony (co rzadko się u niego zdarza) i roztargniony kapitan zapomniał zamknąć "podejrzane" karty. Axel domyślił się o co chodzi.
- Och, Mark. - mruknął, zamykając okno.
Z tego wszystkiego zapomniał co chciał zrobić. Tymczasem jego wzrok padł na kartkę która spadła z łóżka kapitana. Wyłączył komputer, podniósł ją i przeczytał ręcznie pisane napisy, były to najprawdopodobniej dane pobytu Jude'a. Następnie przejrzał drukowane czarnym atramentem litery i zorientował się, że Mark w pewnym sensie unieważnił ich bilety.Było południe kiedy białowłosy obudził kapitana. Mark ospale wyjął ubrania z torby i poszedł do łazienki się przebrać. Gdy wrócił w stroju bramkarza Raimona, Axel zmrużył oczy, by zobaczyć czy dobrze widzi, czy może pogorszył mu się wzrok.
- Mark?- Tak? - odezwał się kapitan.- Wytłumacz mi czemu wziąłeś w naszą podróż swój strój bramkarza?- Eee...Nie wziąłem... - A co masz na sobie? - zapytał, teraz już ledwo powstrzymując się przed śmiechem.
Mark spojrzał na rękawy koszulki i na nogawki spodni. Wydał z siebie ciche "Cooo?" po czym przetarł oczy i spojrzał na siebie jeszcze raz. Ponownie się zdziwił, teraz trochę głośniej... Podszedł do torby w poszukiwaniu innych ubrań lecz...Znalazł tylko dwa zestawy na kolejne dni.
- Już nigdy więcej nie pozwolę mamie mnie pakować. - mruknął. - Co ona planowała, że dała mi ten strój?
No właśnie, co ona planowała? Jak zwykle zaradna, mama kapitana, tak, ta sama która podpisała bieliznę syna po to, by na obozie nie pomylił swoich bokserek z bielizną Jack'a, najwyraźniej przewidziała to, co miało się niedługo stać...
+-+-+-+-+-+-+
Ktoś zapukał do drzwi Pani Evans. Gdy otworzyła, okazało się, że to tylko Silvia.
- Przepraszam, czy jest Mark? - zapytała, spoglądając za siebie, gdzie czekały pozostałe menadżerki.- Niestety nie, pojechał przedwczoraj do Sapporo.- Co? - Camelia była wyraźnie zdziwiona.- Axel pojechał również przedwczoraj. - oznajmiła Celia.- Myślicie, ze co planowali? - zapytała Anastasia.- Wiecie co, a raczej kto im tak drogi wyjechał właśnie tam... - powiedziała Nelly. - Dziękujemy bardzo i przepraszamy za kłopot. Wiemy już wszystko, dziewczyny chodźcie. Musimy zorganizować małą wycieczkę...
+-+-+-+-+-+-+
Będąc już pod szkołą, Mark i Axel zobaczyli, że drużyna Jude'a gra mecz. Podeszli bliżej. Zobaczyli jak piłka trafia pod nogi ich dawnego przyjaciela. Ten przygotował się do kopnięcia.
- Zdecydowaliście się już? - uniósł lekko brwi, spoglądając na leżącego na ziemi kapitana przeciwników.
Ten ledwo dał radę cicho odpowiedzieć "poddajemy się". Na twarzy chłopaka w niebieskich goglach pojawił się szyderczy uśmiech. Zamachnął się nogą i kopnął mocno w futbolówkę uderzając w brzuch ostatniego stojącego zawodnika. Tamten upadł na ziemię, trzymając się za brzuch, a sędzia przyłożył gwizdek do ust, chcąc zagwizdać, gdy Mark przerwał mecz, zaczynając krzyczeć.
- Jude, dlaczego?! Na prawdę zapomniałeś co to football?! - kapitan Raimona był wyraźnie zdenerwowany i jednocześnie smutny zaistniałą sytuacją. Chłopaki nie płaczą, powtarzał sobie. - Mam Ci przypomnieć, czym jest piłka?!
Jude przestał się uśmiechać i cofnął się kilka kroków. Wszyscy, bez wyjątku, patrzyli się na Marka. Do dawnego przyjaciela kapitana Raimona podszedł Mike.
- Jak chcesz zostać staranowany to proszę bardzo. - zaśmiał się.
Mark tylko bardziej się zdenerwował i pociągną za sobą Axela. Teraz stali już na boisku. Chłopak z pomarańczową przepaską na czole, razem z przyjacielem, najpierw pomogli zejść z boiska poranionym piłkarzom. Mark założył rękawice bramkarskie po czym ustawił się przed bramką.
- Axel, pokażmy mu, co zrobił źle! - krzyknął głośno.
I zaczęło się. Mike zaśmiał się po czym kopnął piłkę prosto w głowę Marka. Ten upadł na ziemię, wpuszczając piłkę do siatki. Mimo bólu wstał i wykopał piłkę do Axela. Ten wykonał ogniste tornado ale bramkarz złapał piłkę bez trudu. Axel zauważając to, ledwo utrzymał równowagę i o mało by nie spadł na plecy. Dwie godziny później dalej nie chcieli się podać, chociaż Marka bolało już chyba wszystko. Dodatkowo krwawiła mu ręka i nos. Axel'a zaś bolała kostka, ale co to dla niego było...
- Axel, łap!!! - krzyknął kapitan Raimona, rzucając mu piłkę.
Napastnik skoczył i złapał ją w locie, następnie na ziemi przytrzymując nogą. Skrzywił się z bólu.
- Chłopacy, potrzebujecie pomocy?! - krzyknął ktoś z boku.- Na prawdę aż tak ze mną źle, że słyszę głos Nathana? - Nie, wszystko z Tobą dobrze. - powiedział trochę zdziwiony Axel. - Nasi tu są...- Jak wy się tu... - Mark otworzył szerzej oczy. - Ładnie to tak, jechać na wycieczkę po kolegę bez nas? - uśmiechnęła się Silvia.- Masz. - Nelly rzuciła Axelowi jego koszulkę z numerem jedenaście.
+-+-+-+-+-+-+
- Jude, łap! - jeden z chłopaków podał piłkę Jude'owi, który kopnął mocno. Na prawdę mocno.
Piłka przeleciała nawet obok najszybszych zawodników i teraz leciała prosto na bramkarza. Markowi zakręciło się w głowie. Upadł, ale na poddawanie się nie było czasu. Musiał jakoś przekonać kolegę do powrotu. Nie mógł dłużej patrzyć jak wyżywa się na innych. Wstał, mimo bólu. Musiał to zrobić, tylko on mógł to załatwić. Otworzył dłoń i wystawił ją do przodu, rozsuwając nogi.
- Boska...Rękaa!!! - krzyknął.
Zielone światło oślepiło wszystkich, bez żadnego wyjątku.Trwało to tak ze dwie minuty, po czym wszyscy padli na ziemię. Dopiero po około godzinie ocknęli się, choć nie wszyscy na raz. Pierwszy obudził się Axel, następnie jeszcze kilku zawodników Raimona. Chwilę po nich wstał Jude. Mark podszedł do niego i pomógł wstać.
- Przepraszam. - powiedział chłopak. - Przepraszam. - powtórzył.- Teraz już rozumiesz, prawda? - Ja po prostu...Musiałem się wyżyć na czymś...na kimś...I sam nie zauważyłem, co robię... - tłumaczył się.- Nic się nie stało...Zapomnij. Dobrze, że już sobie przypomniałeś co to jest football. - Mark uśmiechnął się.- Czy mógłbym...Wrócić? - zapytał, odwracając wzrok.- A co z Twoją babcią?- Właściwie niedawno wyzdrowiała...- No to...Witaj z powrotem, Jude!
Jeeeeeeeeeeeeeeeej! Radujmy się! Jude wraca! Jupi! I ja też <33 Kocham was. Wiecie? Muszę wam znowu podziękować. Wszystkim, za to, że komentujecie, a Keiszy i Linie (Amber znaczy się) za ten wątek Nathan Amber na ich blogu <33Mam nadzieję że się podoba, już jestem w trakcie pisania kolejnego, już 20 (!!!) rozdziału. Zdradzę, że będzie o Nastii i Nathanie...No i kimś jeszcze... C:
Całuskii~
Jeeeej *.*
OdpowiedzUsuńJak zwykle genialny rozdział! Myślałam że zaraz coś rozwalę jak zaczęło się o tym co Jude robi na boisku. Po prostu mną wstrząsnęło no o.O
Ale dobrze że się wszystko dobrze skończyło i Mark i Axel i cała reszta Raimona 'nawróciła" go i wrócił Ufffffffffffffffffffff ^^
"No właśnie, co ona planowała? Jak zwykle zaradna, mama kapitana, tak, ta sama która podpisała bieliznę syna po to, by na obozie nie pomylił swoich bokserek z bielizną Jack'a, najwyraźniej przewidziała to, co miało się niedługo stać... "
hahahahahah hmm ;P
TEŻ CIĘ KOCHAMY NOOO *.*
Ach wiedziałyśmy że ci się to spodoba ^^ <3
Czekam na kolejny ^^ Ale jestem ciekawa co w nim będzie ooooo ;3
Weeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeny!!!
<33
UsuńDziękuję. No wiesz co, nie mam pieniędzy na opłacenie zniszczeń domu ;c
Hemhem c:
o.o" Musiałam to zrobić. Po prostu musiałam xD
TO DOBRZE NOOO <333
Ano, każdy wątek A&N sprawia mi wielgachną przyjemność <33
A powinno być ciekawie w następnym rozdziale.
Dziękuję i nawzajem (chcę już czytać wasz kolejny rozdział nooo!). Kiedy wstawicieeee?
Suuuper!
OdpowiedzUsuńJude wraca! JEJ!!!!! xD
Ale nie ładnie jest tak się wyżywać :)
Ach... Mama Marka zaradna kobita xD
Super!
SUper!
SUPER!
Uuuu! N&N?
Nastia i Nathan?
I ktoś jeszcze?
JEstem ciekawa i głodna... lepiej zrobię kanapkę. Pisz szybko bo nie wytrzymam! PISZ!
GO! SZYBKO! DAJESZ!!!!
WENY! :*
PS
Kiedy następny?
Doczekać się nie mogę..
xD :*
<3
UsuńYEY! ^.^
Ano, nie ładnie. Ale on na prawdę tłumił tyleeee *rozsuwa ręce jak najbardziej może* smutku, nienawiści i tak dalej, w sobie.
Ach, no wiesz... c:
<333
Ano. Będzie Ciekawie.
Hai, ha-ai~
Arigato.
Już niedługo, może jeszcze dziś go napiszę (jeśli będę miała czas. zaraz idę na działkę a tuż po tym zabieram się za kontynuowanie jego pisania)
:** <3
Genialne.
OdpowiedzUsuńJude wraca dzięki bogu.
Jakoś nie pasuje mi jako zły.
Za bardzo go lubie.
O zapowiada się ciekawy rozdział.
Kiedy kolejny.
A kiedy dasz Bonus.
Proszę szybko bo mi serce staje.
Za śmierć moją bedziesz odpowiedzialna.
Błagam daj bonus.Chce być dziewczyną Axela.
A i dużo WENY!!!!
Kocham cię (Mina niewiniontka).
WENY!!!
Arigatou~
UsuńAno, racja.
Heh. Też go lubię.
Ano, będzie ciekawy.
Bonus dam jako 020,5. Czyli po następnym.
Heeeh
Nie mam kasy :c Na pogrzeb :c A taty prosić nie będę bo nie będzie wiedział o co kaman xD
Dziękuję i nawzajem <33
Kocham <3
Nawzajem <3
Fajne
OdpowiedzUsuńJude wraca (hura)
Zapraszam
http://inazumaeleven-opowiadanka.blogspot.com/
Miłego czytania
Weeny