-
Mata
nee, Alice ~ - Anne
odłożyła swój telefon.
-
I jak? - Brat piosenkarki spojrzał na nią zza oparcia
kanapy.- Jej menadżerka ją już poinformowała. To znaczy że na pewno zaśpiewamy wszyscy razem! - wyraźnie uszczęśliwiona popatrzyła na brata.
- Anne...Wolałbym żebyś nie brała udziału w tym koncercie. - Nathan westchnął.
- A-Ale...Onii-san! - już zaczęły jej się szklić oczy.
- Powinnaś bardziej na siebie uważać... - kontynuował.
- O co Ci chodzi, Nathan-niisan?!
- Will... - mruknął cicho. - Chodzi o tego chłopaka. O Will'a.
- Will...Will'a? - Anne odsunęła się trochę od brata. Czy on wiedział o zajściu po koncercie? Jeśli tak...to skąd?!
- Nie...Nie ważne. - Nathan odwrócił głowę. - Nie mogę się doczekać twojego koncertu, Anne. - uśmiechnął się sztucznie.
- Onii-san? - zdziwiła się zachowaniem brata.
- Idę do Nastii. Wrócę wieczorem, chyba. - powiedział, wychodząc.
Wyszedł na klatkę i zadzwonił do drzwi sąsiadki. Otworzyła Anastasia. Powitał ją zatroskaną miną i ruchem ręki. Dziewczyna zaprosiła go do środka. Nathan rozejrzał się i z ulgą stwierdził że nie ma u niej Axela.
- Co się stało? - zapytała z troską różowowłosa, gdy już przyniosła herbatę i ciasteczka na stół.
- Chodzi o Anne. Dokładniej... - spojrzał na filiżankę z herbatą. - ...O Will'a.
- O tego chłopaka z zespołu? - Anastasia siadła obok swojego chłopaka.
- Mhm...Wiesz...Ostatnio czekał przed blokiem... - zaczął opowiadać.
"- Czeka Pan na kogoś? - Niebieskowłosy spojrzał na 19-latka.
- Jesteś bratem Anne, prawda? - spojrzał na chłopaka stojącego przed nim.
- Eee...Tak. - potaknął głową Nathan.
- Mam dla Ciebie małą radę. Lepiej zacznij jej pilnować, bo niedługo wpadnie w moje ręce. - powiedział, podając Nathanowi zdjęcie Anne w damskiej przebieralni. Następnie ruszył w stronę agencji."
- Mhm. Teraz rozumiem. - Ana upiła trochę herbaty. - Boisz się o nią, prawda?
+-+-+-+-+-+-+
- Największym pytaniem jest to, skąd on miał takie zdjęcie. Może ma kamery wszędzie?!
- Nie martw się, nic jej się nie stanie. - Nastia uśmiechnęła się, jakby miała plan. - Mam ją jutro odprowadzać sama, czy może idziesz z nami? - różowowłosa uśmiechnęła się lekko.
- Pójdę. - stwierdził chłopak.
- Mhm. Czyli nie muszę nic tłumaczyć, jutro się dowiesz. Wracasz już, czy zostajesz?
- Zostaję, jeszcze trochę.
- Zenzen tsukamenai kimi no koto, zenzen shiranai uchi ni ie~ - Alice zgrabnie ruszała się obok Anne.
-
STOP! - krzyknęła trenerka, widząc co robi Neru, dziewczyna
z zespołu UTAU. - To nie ten ruch! -
zatrzymała
muzykę.
-
Tak jest! - Neru wyraźnie się przykładała, jednak zespół
UTAU nigdy nie był tak wyćwiczony jak zespół
do
którego należała Anne.
-
To jeszcze raz! - uśmiechnęła się Alice. Lubiła tą
piosenkę, szczególnie że to była jedna z nielicznych piosenek
gdzie była główną wokalistką.+-+-+-+-+-+-+
- Oboretai no itoshi no, Melancholy! - zaśpiewała, unosząc rękę do góry. Niedługo potem, gdy piosenka
się
skończyła, przybiła piątkę z Anne. - Żeby tak tylko na
koncercie!
-
Udało się wam! - uśmiechnęła się Anastasia. Wstała i
podeszła do Anne. - Nie martw się swoim bratem,
zaraz
wam to wytłumaczę. - szepnęła.
-
Mhm. - Anne przytaknęła. Nastia musiała to wszystko
załatwić zanim chłopcy przyjdą na próbę. A mieli
przyjść
już niedługo.
-
Powiem chłopakom żeby już się przebierali. - powiedziała
trenerka, wychodząc za drzwi. - Widział ktoś
Will'a?
Przebierajcie się już, a jakby się pojawił to mu przekażcie że
jak jeszcze raz się spóźni to
wylatuje.
Ja muszę na chwilę iść, poradzicie sobie?
-
Dziewczyny, słuchajcie... - zaczęła Anastasia kiedy trenerka
poszła. - Will próbuje się dobrać do Anne.
-
Czyli teraz ona go kręci... - mruknęła Nagisa.
-
Miał to zdjęcie... - Nathan wstał i wyjął z torby na
ramię zdjęcie które dostał kilka dni wcześniej.
-
S-Skąd on je miał?! - krzyknęła Anne.
-
Nie wiadomo. - mruknął Nathan.
-
Od ojca? - rzuciła Neru.
-
Rzeczywiście. Jak mnie prześladował to dowiedziałam się że
jego ojciec sprawdza wszystkie kamery
swojej
firmy. - powiedziała Teto.
-
A Will dostaje często kamery do testowania, może je zawiesić
gdzie tylko chce... - stwierdziła Defoko.
-
Nie możecie jej puścić samej ani na krok podczas koncertu, jak
i przed. A ja z Nathanem
odbierzemy
ją przy parkingu, gdy ją odprowadzicie do tamtego miejsca...
-
Spoko. - uśmiechnęły się dziewczyny, przygotowując już do
Ai kotoba.
+-+-+-+-+-+-+
- Mark, jesteś pewien? Możemy jeszcze oddać bilety... - spytał Axel z miną jakby bał się, że kolega
zrobi
im pranie mózgu.
-Chciał,
żebyśmy przyjechali... - zaczął Mark.
-
Dobra, dobra. - Axel wsiadł do autobusu, najwyraźniej nie
chcąc wysłuchiwać tłumaczeń kolegi.
Wyjechali więc, daleko na północ. Mieli być na miejscu już na pewno kolejnego dnia, tylko musieli po
drodze
zrobić dwie przesiadki, przez co Axel dokładnie pilnował by nie
zasnąć, co niestety nie oznaczało, że
mu
się udało...Obudziły go wyboje na drodze, gdy byli już przy
porcie...Obudził Marka i wyszli z autobusu,
kierując
się na mostek o numerze 11. Axelowi płynęło się dość dobrze,
jeśli nie wspominać o wyrzutach sumienia,
że
powiedział o woli Jude'a kapitanowi zespołu, który podczas rejsu
latał, a raczej biegał, od barierki na
pokładzie do
toalety, z powodów znanych osobom, mającym chorobę morską. W
zasadzie, Mark wcale jej
nie
miał, tylko na łódce trzęsło bardziej niż bramkarz
przypuszczał. Gdy wsiedli już do autobusu, do którego
musieli
dojść ze trzy kilometry na piechotę, co jakiś czas robiąc
zaproponowane przez Marka wyścigi,
kapitan
i napastnik nie mogli zasnąć, zapełnieni i targani emocjami.
Myśleli o Judzie, o jego nowej drużynie.
Miał
na pewno pełno kolegów, może nawet kilku przyjaciół, a kto
go tam wiem, mógł mieć nawet dziewczynę!
Dobrze,
że o niczym nie poinformowali Celii. Na pewno chciałaby jechać
z nimi, zaczęłaby dawnemu
kapitanowi
Akademii Królewskiej zarzucać pełno rzeczy a następnego
dnia wybaczyłaby mu i wypłakałaby
się
w ramionach brata. Axel westchnął. Bał się. Bał się, że Jude
się odmienił. A nie byłoby to nic miłego dla
dawnych
przyjaciół tego świetnego stratega, widzieć, że ma nowych,
najlepszych przyjaciół.
+-+-+-+-+-+-+
Następnego dnia, już o 12 godzinie stali przed Akademią Suchiru. Axel spojrzał na wyraźnie zdecydowanego Marka.
Zza
bramy widać było trening drużyny piłkarskiej, duży basen w
którym aktualnie pływał klub pływacki oraz
boisko
do koszykówki, zaś trochę dalej mały park z zadbanymi ławkami,
gdzie uczniowie w białych mundurkach o
granatowych
zdobieniach wypoczywali i jedli. Napastnik Raimona z niezdecydowanym
wyrazem twarzy
pchnął
granatową bramę, wlepiając wzrok w chłopaka z granatowymi goglami
na oczach, w granatowej pelerynie i
białej
koszulce. Dawni przyjaciele tego właśnie chłopaka, szli w jego
stronę niespiesznym krokiem. Nie
uprzedzali
go, że przyjdą, ale...Oboje stwierdzili, że Jude się nie zdziwi.
Gdy już weszli an teren szkoły, nie trudno
było tych
"intruzów".
- Stać! To teren prywatny! - krzyknął Jude, zanim jeszcze zauważył twarze i fryzury chłopaków. Gdy
trochę
się zbliżył, zamurowało go, więc się uciszył.
-
Kim oni są, Jude? Wygoń ich, to twoja rola! - zaśmiali się
zawodnicy jego drużyny, rzucając mu piłkę.
-
Aaa...Taak... - chłopak przełknął ślinę i mocno kopnął
w futbolówkę. Nie stety, albo na szczęście, strzał,
dość
lekki, był złapany przez Marka.
-
Jude! - krzyknął kapitan Raimona, a Axel spojrzał mu w
oczy. Znaczy, spojrzałby, gdyby przez gogle Jude'a
było
coś widać.
-
Cz-Cześć, M-Mark. - usta Sharp'a zadrżały. Nie wiedział
co zrobić, mimo że sam chciał by przyjechali.
-
Znasz ich? - zapytał jeden chłopak w białej koszulce z
krótkim rękawem.
-
To moi koledzy z dawnej drużyny, bramkarz, Mark Evans i
napastnik, A-Axel Blaze...
-
Ach, to oni! - chłopak o zielonych włosach, wyglądających
trochę na rozczochrane, wystawił rękę do
chłopaków.
-
Mark, Axel, poznajcie mojego najlepszego przyjaciela, to Mike
Dowell.
-
Miło poznać. - burknął Axel, po czym skierował się w stronę
wyjścia. - Mark, musimy iść, mamy
rezerwację...
-
Rezerwację? Jaką rezerwację? - nie załapał Mark, który
bardzo chciał porozmawiać z dawnym przyjacielem.
-
Ej, Axel, czekaj!!! - krzyknął, odwracając się
do tyłu a następnie biegnąc za białowłosym. - Gomen, muszę
lecieć!
+-+-+-+-+-+-+
- O co Ci chodziło, Axel?! - spytał Mark kiedy już go dogonił, po jakimś barem.
-
Wchodź. - powiedział. - Jude się zmienił...Poproszę
dwie wody...Sam widziałeś jak odstraszają innych...
Dziękuję...
- mówił na przemian do Marka, na przemian do barmana, gdy
już usiedli.
-
Hum... - zaczął siorbać wodę kapitan.
-
Teraz się zastanawiam...Czy kiedykolwiek zgodziłby się...Wrócić
do Raimona?
Ha! Udało mi się, kochaniii <3 Powiedzcie, że idealny miałam plan z Jude'em! Hehehehhehehehhehehheheh
*banan na buzi* A coś się z bloggerem zepsuło, kiedyś samo przenosiło do kolejnej linii, a teraz muszę entery zrobićbo nigdy linia się nie kończy, a na podglądzie buh! Za okienko wychodzi :/ Więc może być nierówno i nie ładnie,gomenne. Kocham was, wiecie? 3500 wyświetleń c'': Kochaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaam <333333Rozdział dla...Dla was wszystkich, dla tych którzy mnie wspierają i dzięki którym nie zamknęłam jeszcze bloga.Dla tych, którzy wywołują na mojej twarzy łzy wzruszenia, kiedy czytam komentarze...Dla tych, dla którychprowadzę to opowiadanie, Dla tych, którzy aktualnie są dla mnie wszystkim...
Jude przeszedł na złą stronę mocy. Czyżby klon Ray Darka? xDDD Choć nie wolno się śmiać. Przy śmierciDarka w trzecim sezonie, płakałam gdy ta dziewczynka tak beztrosko grała w piłkę, chcąc mieć wspólnetematy do rozmowy z nim a Jude ściskał w ręku mocno okulary swojego "nauczyciela". :'((
A to z Anne...To było bo nie miałam na początku pomysłu na rozdział >.>"" Srry...xD
Kocham was i czekam na komenty <33
Suuuuuuper!
OdpowiedzUsuńJesteś świetna!
Ten Will, mnie przeraża...
Jude! nie przechodź na złą stronę mocy! Nieee!
Genialnie piszesz.
Nie wiem, jak mogę opisać twoje rozdziały...
Extra, cudnie, boskie, idealne...
Nie wiem poprostu!
Super! Czekam na następny!
WEEEEEEEEEEEENY!
PS
Też Cię koffam xD I koffam Twój blog <333
Yey! <3
UsuńYey! <3
Sorry za niego o.o" To przez vocaloid wikie...gdzie czytałam między innymi o Kaito, od którego Will zapożycza swój wizerunek. A zdanie "Często ukazuje sie go jako zboczeńca oraz osobę kochliwą." nie mogło przestać mi w głowie latać i musiałam to napisać .-.
Jude!!! :(
Yey! <3
Yey? <3
Yey! <3
Yey! <3
Yey! <333333
Arigatoooo <3
P.S. Nya~ <3
Kocham cię normalnie za ten wątek z Axelem i Judem no i Markiem rzecz jasne *o*
OdpowiedzUsuńGenialne a nawet lepsze! Zupełnie rozumiem Axela nie dziwne że się tak zachowuje. Dziwne że Mark niczego nie zauważył ale on zawsze ma w sobie tyle energii że pewnie nie miał czasu hahah ;D
Ej wiesz ty co? Ja cię zaraz trzasnę książką i to taką grubą. Normalnie całą trylogią władcy Pierścienia w jednym tomie, jeśli jeszcze raz, gdziekolwiek i kiedykolwiek zaczniesz rozważać genialność swojego bloga i tego jak ty wspaniale piszesz, bo normalnie mogłabym to czytać godzinami *o*
I nie myśl sobie że możesz się cieszyć tylko z tego rozdziału i się kurde ciesz z wszystkich bo są takie the best ever ever forever że wgl normalnie tenten teges brak mi słów czaisz? *o* I mówi ci to osoba, która idzie na humana x.x
Boże...
Nie moge się doczekać co dalej, weź no kurde pisz szybciej bo wybuchnę na miejscu i będzie trzeba mnie składać o ile się da O.O
pisz szybciutko weeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeny weny weny i wgl czego tam jeszcze potrzebujesz i abraka dabra na blogera żeby ci się naprawił ;*
Fajny
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny
Weeeeny