- Camelia! - krzyknęła, próbując ją obudzić.
Usłyszała czyjś śmiech. "Wreszcie będę mógł ich pokonać!
- Mark, za tobą! - wydarła się na całe gardło, widząc jak bramka przewraca się na chłopaka.
Niechętnie odwrócił się w stronę menadżerki, patrząc na nią znudzony. Palcem wskazał jej piłkę a później powiedział coś niemo.
- To... Jednak... - Sylvia próbowała rozszyfrować słowa kapitana, jednak ostatniego słowa nie udało jej się zobaczyć do końca, bowiem chłopak upadł pod ciężarem ramy bramki. Nathan, Axel, nikt nie zwrócił uwagi na kapitana. Dalej unikali piłki patrząc na kolegów złowrogo.
- Nathan, co ty robisz? - Sylvia zobaczyła jak Nastia podbiega bliżej boiska. - To nie jest piłka nożna! I czy w ogóle widzisz co z Markiem?! Chłopaki, co z Wami?! Wyglądacie jak zombie! - krzyczała ze łzami w oczach, dopóki Silvia nie położyła jej ręki na ramieniu. Palcem pokazała trzy śpiące menadżerki; do Nelly i Cameli dołączyła Celia. - Celia! Celia!
- To nic nie da... - pokręciła głową pierwsza menadżerka klubu.
- Nathan! - krzyknęła Anastasia, widząc jak chłopaka uderza futbolówka. Zanim jeszcze dobiegła, zauważyła, że inni wcale się nim nie przejmują.
+-+-+-+-+-+-+
- Ha, ha, ha, haaa! - Mark słyszał dookoła siebie śmiech. Skądś znał ten głos. - Ha, haaaa, ha, ha! - miał na końcu języka to imię.
- Zoolan Rice! - krzyknął, próbując go odnaleźć. Chodził po ciemnym pokoju, nie mogąc go wypatrzyć. Zaraz, to nie był ciemny pokój. Coś innego. Coś bardziej jak...Nicość. Tak, zimna, czarna nicość. Dookoła pojawiło się z tysiąc sylwetek przedstawiających złoczyńcę.
- Miło, ze mnie pamiętasz, chłopcze! - wszystkie ciała złączyły się w jedno, które najpierw rozciągnęło się na boki, zajmując całą przestrzeń dookoła kapitana Raimona, a następnie, już normalnej szerokości, wydłużyło się do góry. - Ha, ha, ha! Wreszcie widzę rezygnację na twarzach zawodników Raimona! Ha, ha, haaa!
- Co znowu knujesz?! - krzyknął, podnosząc głowę wysoko, by móc spojrzeć w jego oczy, zamiast na same białe buty i nogawki bordowo-ciemno-różowego garnituru.
- Jak to co? Właśnie zrezygnowaliście z gry w futbol, nienawidzicie piłki nożnej, kolegów, a nawet samych siebie! Ha, ha, ha! Teraz właśnie wszyscy uciekają z boiska, zapominają o Tobie, nawet się nie odwrócili by zobaczyć co Ci się stało! Ha, ha, haa, haaa! Właśnie dziś rozbiłem drużynę Raimona!
- N...Nie. Nie! Nie możliwe! Axel, Jude! Nathan! Nie, nie! - złapał się za głowę. Właśnie zaczynał sobie przypominać wydarzenia z dnia dzisiejszego, bowiem wcześniej tego nie pamiętał. Wszystko zaczęło go boleć. Najbardziej serce, myślał że zaraz miliony igieł, które teraz czyhały by się w nie wbić, zaraz właśnie to zrobią. Nagle przed oczami ukazała mu się śpiąca twarz Nelly. Ten moment, kiedy zauważył ją śpiącą w autobusie...Wtedy jak głupi myślał, że każdemu może się zdarzyć usnąć... - A co z dziewczynami?! - zapytał zaniepokojony.
- Ha, ha, haaa! Trzy z nich śpią w najlepsze! Biedna panienka Raimon i panna Trevis, mogą już się nigdy nie obudzić. A ta mała dziennikareczka nie została nawet przez brata zauważona.
- N-Nelly...Camilou...Celia... - chłopak otworzył szeroko oczy. - A co z Silvią i Nastią?
- Te tak łatwo się nie dały. W sumie szkoda, mogą jeszcze coś zepsuć, a tego byśmy nie chcieli. Drużyna już się wycofała a różowowłosa dalej próbuje przemówić im do rozsądku, ha, ha!
- Nie! Muszę się obudzić, muszę im pomóc! - krzyknął. - Nie wygrasz z nami, Zoolan Rice! Nigdy! - krzyczał jak opętany, machając rękami i głową..."Muszę...się...obudzić..."
+-+-+-+-+-+-+
- Co się z wami dzieje, czemu nie gracie? Walczcie, tak jak dawniej! - krzyczała Anastasia, siedząca dalej na boisku, obok Nathana. Widziała jak gracze oddalają się, zostawiając trzy śpiące menadżerki i trzech mocno "kontuzjowanych" chłopaków za sobą.
- Chłopaki, co z wami?! - dodawała Sylvia, również na mogąc na to patrzeć.
Zacisnęła pięści i zęby, po czym pobiegła w stronę bramki. Ze łzami w oczach próbowała podnieść metalową ramę, przyciskającą nieprzytomnego już od krótszego czasu chłopaka. Różowowłosa zaś patrzyła niepewnie to na nią, to na ukochanego. W końcu, upewniwszy się, że chłopakowi nie powinno się nic stać i że jest w dobrej pozycji, wstała i pobiegła pomóc Sylvii. Siłaczkami to one nie były, trzeba przyznać. Ale siłę woli za to miały. Po dużych trudach i może jakiejś pół-godzinie nie udało im się niestety podnieść ramy o nawet milimetr. Westchnęły cicho, po czym dalej próbowały.
- Zadzwonię po karetkę! - zaproponowała Anastasia, wyciągając z kieszeni telefon. Widząc skinięcie głową koleżanki, wybrała odpowiedni numer. - Nie ma zasięgu. - stwierdziła zdziwiona, i jednocześnie przestraszona.
- Jak to nie ma zasięgu!? - zdziwiła się dziewczyna o zielonej kokardzie.
- Tak po prostu... - Nastia podstawiła Sylvii swoją komórkę pod nos. - Ani jednej kreski.
- Spróbuj moją... - Sylvia otworzyła klapkę telefonu komórkowego, by zobaczyć, że u niej też nic z tego...
- Muszę...się...obudzić... - szepnęło coś obok nich. A raczej ktoś, bowiem gdy spojrzały za siebie, zobaczyły Marka, który otworzył jedno oko.
- Mark! - krzyknęły obie.
- To wszystko wina Zoolan Rice'a! - powiedział, po czym, jakimś cudem wyszedł spod bramki. Podbiegł do Nathana, widząc ze tamten się nie rusza. - Nath! Co mu? - odwrócił się do biegnących za nim dziewczyn.
- Piłka w niego trafiła...Chyba. - Odpowiedziała White.
- A gdzie reszta? Czemu mu nie pomogli?
- Wyszli...już jakiś czas temu...
+-+-+-+-+-+-+
- Co mu jest? Czemu nie wrócił z Tobą?! - Anne wyczekiwała brata w progu, a widząc Nastię bez Nathana trochę się przestraszyła, szczególnie że w telewizji nie było żadnej transmisji meczu, a w wiadomościach mówili o dziwnych wydarzeniach podczas gry.
- Chodź...ze mną. - Nastia podniosła na chwilę głowę. Złapała Anne za nadgarstek i pociągnęła za sobą do windy, nie pozwalając jej nawet zamknąć drzwi.
Niedługo potem były już pod szpitalem. Nie dając żadnych wyjaśnień, Nastia pociągnęła niebieskowłosą do środka, do sali numer 133, mieszczącej się na drugim piętrze. Bez pukania weszła, podchodząc do Marka.
- Co z nimi? - zapytała, ze spuszczoną głową.
- Lekarz powiedział, że nie wie co się stało, co się dzieje i co się stanie, ale ich stan na razie jest stabilny.
- O co chodzi...? - Anne rozglądała się po sali, dopiero po chwili zobaczyła swojego brata, leżącego na ostatnim łóżku szpitalnym. - Onii...? - podeszła do niego i złapała go za ramię. Potrząsnęła bratem, żadnej reakcji z jego strony. - Onii-san, to nie jest śmieszne! - stwierdziła, chcąc mocno wierzyć, że jest to tylko żart. Wiedziała że jest inaczej, ale chciała wierzyć. Musiała wierzyć.
- Trzeba go znaleźć. Trzeba znaleźć Zoolan Rice'a! - stwierdził poważnie Mark. - Tylko on wie co się stało. Nie będzie chciał tego wyjawić, ale się dowiemy, prawda?
- Tylko czy damy radę we trójkę? - zapytała Nastia.
- Jaką trójkę? Czwórkę, muszę pomóc Onii-sanowi, nawet jeśli nie wiem o kim mówicie i co chcecie zrobić...
Tam-ta-ra-ra-ta-tam!
Nowy rozdział. Buahaha. Dla Keiszy, Liny i Runny. Tak dla dodania weny <3 Wiem, miał być wcześniej, ale nie dałam rady. Ale cieszycie się, prawda? Prawdaaaaaa...? *powtarza, nie słysząc odpowiedzi.*
Musze przyznać, że na prawdę nie chciałam nikogo do szpitala pakować, ale wasze rozdziały tak na mnie wpłynęły. Bo gdziekolwiek coś o inazumie czytam to od razu "szpital", "nie może zagrać", "wypadek" i "bla, bla, bla" -.-" TO WSZYSTKO PRZEZ WAAAAAS! obwiniajcie tylko siebie za wtrącenie Natha, Celii, Nelly i Camelii do szpitala. No.
Mogę wam zdradzić że planuję bonus nie związany z bonusem (LOL). W sensie nie związany z bonusem podczas FFI. Chociaż, kto wie. Ale znowu z wami <3Będzie to bonus Halloweenowy, a jak! Kocham, całuski! <3
Hejo, możliwe że mnie kojarzysz.
OdpowiedzUsuńJak ja uwielbiam twojego bloga <3
Aaaaa, chłopaki !
Ten cały Zoolan Rice* ma przerąbane jak ja go dorwę to...to... to do końca nie wiem co mu zrobię, ale spokojnie zapewniam że będzie bolało(BARDZO).
Nie mogę się doczekać następnego ! ^^
Weny i czego ci tam trzeba ! <3
* On ma na nazwisko ryż ? O.o, a imię mi się kojarzy z Zozolami.
Kojarzę Miło Cię widzieć c:
UsuńO, dziękuję :D <3
Miejmy nadzieję że bardzo bo znów coś planuje chyba :/
Miło wiedzieć i mijamy nadzieję że szybko się pojawi :D
Nawzajem <3
* Bo ja wiem o.o No to mamy Zozola Ryż xD
BOŻE, CO TU SIĘ WYPRAWIA
OdpowiedzUsuńDROGA KRYSZTAŁOWA MAM CO DO ROZDZIAŁU JEDNO ZASTRZEŻENIE: JA TEŻ CHCĘ TAKIE SUPER PISAĆ
TEN CAŁY RICE MA PRZERĄBANE
KIEDY NASTĘPNY
WENY
PS. U MNIE NOWY
Sama nie wiem~! xD
UsuńOJEJUJEUJEUEJEJ! zastrzeżenie :c UMIESZ TAK PISAĆ KŁAMCO! :c
Huehue. Ma się czego bać xp Jak wszyscy czytelnicy na niego ruszą ze strajkiem to będzie musiał sie martwić :DD
Nwm. Może...Może... Co powiesz na piątek? c:
Nawzajem.
OJEJ! Lecę czytać <3333
Mówiłaś, że nie uda ci się napisać superowego zakończenia. Jest niesamowity!!!
OdpowiedzUsuńSzpital? OMG :D
Szkoda, że do szkoły idę, bo bym popisała rozdział :)
Grrrr....
Zozol Ryż...
Jużgo nie lubię.... )-/
Dużżżżżżooo weny!
Przez nas? ???
No, racja. Trochę tak...
Czekam na nexta.
:* <3
Hum...Niesamowity nie jest.
Usuńxp
:OOOO TO WAGARUJ MI TU NATYCHMIAST! PISZ, PISZ!
...?
xDDD
(ja też nie)
Naaaaaaaaaaaaaaaaawzajem!
No.
No właśnie no.
Ja również <3
;**
awwww sikam tęczą ;d
OdpowiedzUsuńrozdział przeboski i nie mogę doczekać się dalszego ciągu ^^
w pierwszym momencie nie skojarzyłam kim jest ten cały zolan rize czy jak mu tam, skojarzyłam dopiero po różowych spodniach *brawo ja*
;p
weny! ;*
Lina, taak? Czemu zmieniłaś nick? o.o"
UsuńAwww, to chyba dobrze. Albo raczej nie ^^"
xDD *klaskamyyy~!*
Nawzajem! ;**
tak to ja ^^ nie wiem czemu zmieniłam taki kaprys ^^
UsuńWeź zrób szybko następny najszybciej jak możesz nie mogę się doczekać
OdpowiedzUsuńJestem w trakcie pisania. Byłby wcześniej, ale byłam trochę zajęta.
UsuńNapędzają mnie wasze blogi Kto chce następny jak najszybciej i bardzo go chce odpowiada mi na tego komka
OdpowiedzUsuńJa chce szybko nowego !
Usuń